Ślub miałam już jakiś czas temu, a dopiero dziś przychodzę do Was z podsumowaniem. Wszystko dlatego, że czekałam na zdjęcia, film oraz zwykły feedback od gości. Nie chciałam opowiadać o fotografach i kamerzystach 'na sucho' tylko dopiero, gdy dostanę od nich to, na co tak czekałam.
W dzisiejszym podsumowaniu skupię się na najważniejszych kwestiach, ale kto wie, czy nie powstanie jeszcze kolejny wpis z tej serii. Wiem, że wiele z Was przed ślubem szuka najlepszych rozwiązań, dlatego mam nadzieję tym wpisem, choć trochę będę mogła Wam pomóc w tych trudnych wyborach. Szczególnie osobom ze Śląska, bo to właśnie na Śląsku, w Gliwicach miałam swój ślub i wesele.
Sala ślubna
Tak jak opowiadałam w filmie 'Ślub - od czego zacząć', sala to jedna z pierwszych rzeczy, które trzeba załatwić. My swoją zamówiliśmy półtora roku przed. To była pierwsza i jedyna sala do jakiej zadzwoniliśmy. Terminów na 2019 było mało. Wszystkie soboty czerwca, lipca i sierpnia zajęte, także został nam maj i wrzesień. Uznaliśmy więc, że im szybciej tym lepiej i tym samym padło na weekend majowy, a dokładnie 4 maja. Kilka osób z tego powodu niestety przyjść nie mogła (wcześniej zarezerwowane urlopy), ale dla reszty data okazała się bezproblemowa.
Nasza sala, czyli Modrzewiowy Dwór w Gliwicach miała bardzo ładne i spokojne wnętrze. Do dyspozycji mieliśmy połączone dwa pomieszczenia: jedno przeznaczone do spożywania posiłków, drugie do zabawy. Obok znajdował się plac z ławeczkami, miejscem dla dzieci, a za obiektem mieliśmy do dyspozycji piękny lasek. Cicho, spokojnie, z możliwością nocowania i blisko kościoła. Sale wybraliśmy przede wszystkim ze względu na dobre jedzenie, obsługę oraz otoczenie, ponieważ wcześniej byliśmy tam już na kilku imprezach. Za osobę płaciliśmy 245zł i w pakiecie mieliśmy kwiaty na stoły gości, napoje bez ograniczeń, ciasta, tort oraz ogólnie całe menu. Sala współpracowała z cukierniami i kwiaciarniami, dlatego po naszej stronie leżało wyłącznie podjechanie w wybrane przez Nas miejsce i dogadanie szczegółów.
Pan, z którym ustalaliśmy szczegóły wesela nie był chętny do negocjacji. To co znalazło się w pakiecie, nie mogło zostać zmienione na coś innego. W ten sposób dostaliśmy 8 butelek szampana, ponieważ zrezygnowaliśmy z alkoholu na weselu. Ciężko było wprowadzić do planu wesela własne pomysły, ale koniec końców wyszło naprawdę dobrze.
Podsumowując Modrzewiowy Dwóch w Gliwicach, ogólnie wyszliśmy zadowoleni. Jedzenie było pyszne, obsłucha pracowała sprawnie, a wszyscy goście wyszli zadowoleni. Jedyne co nie do końca nam pasowało to rozmowy z menadżerem sali oraz z kierownikiem. To lekko popsuło nam opinię. Goście oczywiście tego nie odczuli, ale u nas niesmak pozostał. Tak więc salę polecamy, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość podczas spraw organizacyjnych.
fot. uśkafoto |
Cukiernia Marysieńka
Oprócz pieniędzy, które mieliśmy w pakiecie z sali (na ciasta i tort), dokupiliśmy również słodki stół (wyszło coś koło 1 000zł). Pani, która jest szefową cukierni Marysieńka, to kobieta energia! Bardzo pozytywna, miła, otwarta. Zostaliśmy zaproszeni na degustację, podczas której spróbowaliśmy przeróżnych ciast i mas, a na końcu wybraliśmy najlepsze. Chociaż były konkretne pakiety, Pani z chęcią dostosowała je pod nas. Tak samo było z ilością produktów i aranżacją słodkiego stołu na sali. Wyszliśmy od niej bardzo zadowoleni, a jeszcze bardziej zadowoleni wyszli goście. Ciasta i słodkości były świeże, czuć było, że zrobione są z naprawdę dobrych jakościowo produktów. Tutaj nie mogę podać konkretnej ceny, ponieważ część jak pisałam, była pokryta przez salę, jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że te słodkości są naprawdę warte każdej złotówki.
BielHani
Tutaj tak jak w przypadku słodkości, część kwoty była pokryta przez salę. My dokupiliśmy jedynie większą, płaską kompozycję na nasz stół w cenie 200zł. Na rozmowę umówiliśmy się na trochę przed ślubem i już na wstępie po wejściu do pracowni Pań, byliśmy zachwyceni. Piękny wystrój, dużo roślin, stare meble i dodatki. Na stronie na facebooku, można oglądać zdjęcia wykonane właśnie tam, także koniecznie zobaczcie efekty! A wracając do ślubu... Panie były przemiłe i przekochane. Dokładnie nas wysłuchały, wymieniły się przemyśleniami i powiedziały jak to widza. Zaufaliśmy im od razu. Na sali dostaliśmy dokładnie to czego chcieliśmy. Bardzo dużo zieleni i pojedyncze delikatne kwiaty. Wszystko w lekko rustykalnym stylu, jednak bez drewna. Wyszło przepięknie, a duży bukiet, jeszcze przez tydzień leżał w naszym salonie. Bardzo, bardzo polecam.
fot. uśkafoto |
Bukiet ślubny
Mój bukiet powstał w hurtowni kwiatów Jenflor. To miejsce znajdujące się na placu Piastów w Gliwicach, obok dentysty. Pani, która tam pracuje to kobieta o ogromnym sercu. Zrobiła wszystko, aby mój bukiet był dokładnie taki jaki chciałam. A chciałam inny niż zazwyczaj biorą Panny Młode, ponieważ mój był cały zielony. Dodatkowo miałam jeszcze dwa bukieciki dla świadkowych oraz mały element dla Pana Młodego, jednak ten zapomniał go przypiąć :D Wszystko było piękne i dopracowane, a do tego kompozycje były długo świeże.
Showtime DJ
Naszego DJ Showtime znaleźliśmy na stronie Wesele z Klasą. Szukaliśmy kogoś kto zagra dobrą muzykę (bez wyłączności na disco polo), zrobi kilka zabaw, ale nie będą one niesmaczne czy wulgarne. Jeśli chodzi o tę kwestię to nie mamy się kompletnie do czego przyczepić. Zabawy były fajne, choć nie pojawiły się wszystkie, o których wcześniej rozmawialiśmy. A rozmawialiśmy na wcześniejszym spotkaniu, które przebiegło w naprawdę przyjemnej atmosferze i bardzo Pana polubiliśmy.
Muzyka była puszczana w blokach. Przez jakiś czas propozycje z lat 80, potem 60, nowoczesna itp. Rozumieliśmy ten zamysł, jednak gdy któryś raz z rzędu leciała piosenka do której dało się wyłącznie skakać, to trochę osób schodziło z parkietu. Dwa razu podeszliśmy i poprosiliśmy o zmianę piosenek na bardziej znane i bardziej do tańczenia. jednak DJ puszczał coś innego i znowu wracał do tego co było przygotowane wcześniej.
Sporo piosenek wysłaliśmy DJ przed ślubem. Były tam nasze ulubione kawałki do tańczenia i do kotleta. Niestety większość z nich nie pojawiła się na weselu, nad czym trochę ubolewaliśmy. Dodatkowo na koniec imprezy, to DJ podszedł do nas i powiedział, że chyba pora kończyć zabawę mimo, że jeszcze kilka osób tańczyło. Faktem było, że wszystko miało się ku końcowi, jednak wydaje mi się, że to my powinniśmy podejść i koniec zarządzić.
Tak więc tutaj taka sama sytuacja jak z salą. Wszyscy byli zadowoleni, dobrze się bawili i tańczyli, jednak nasze odczucia spowodowane kilkoma sytuacjami na weselu, były mniej przyjemne. Ogólnie profesjonalizm i kultura pracy na plus, ale wolałabym kogoś, kto lepiej dopasowuje imprezę pod niepijących gości. Za DJ zapłaciliśmy 2 500zł.
Prezent dla rodziców
Tutaj nie zastanawialiśmy się długo, ponieważ ten pomysł miałam w głowie jeszcze przed planowanym ślubem.
Prace i poczynania w internecie Atogrzywa, śledzę już ponad 2 lata. Wsparłam projekt 'Dziennik bliskości', który ilustrowała i wtedy zakochałam się w jej pracach na dobre. Mapki, portrety ludzi, portrety zwierzaków. Piękne prace, które można zawiesić w swoich mieszkaniach. My zdecydowaliśmy się na portrety z nami dla rodziców, a dodatkowo ja zrobiłam prezent mojemu mężowi i dałam mu portret naszej dwójki. Niedługo zawiśnie nad naszą musztardową kanapą, ale na razie jeszcze stoi na dole, abym mogła zrobić mu zdjęcie :D Kontakt z Madzią był świetny. O nic nie musiałam się martwić. Gdy chcieliśmy nanieść poprawki, albo dodać jakieś inne elementy, czy kolory ona to robiła. I zrobiła to świetnie, a rodzice prezentem byli zachwyceni.
Nie jest to najtańsza propozycja prezentu dla rodziców, ale jak mieliśmy wybór kupienia kosza ze słodyczami, a zrobienia dla nich czegoś innego, niepowtarzalnego i bardzo spersonalizowanego, to oczywiście wybraliśmy opcję drugą. Do Marty najlepiej pisać na maila i wtedy zapytać się o szczegóły i o samą cenę, bo ona różni się w zależności od tego na czym nam najbardziej zależy. My jesteśmy zachwyceni jej pracą i Wam ją z całego serduszka.
Tutaj link do cennika, a nie konkretna cena, ponieważ czyta mnie moja mama i nie chcę, aby wiedziała za ile dostała prezent. Mamo nie klikaj w link!
Kamerzyści
Kamerzystów na początku nie planowaliśmy mieć, ale na jednej ze ślubnych grup zobaczyłam ogłoszenie właśnie od LWF - Luxury Wedding Films, czyli duetu, który dopiero zaczynał. Napisali, że szukają chętnych osób, którzy w zamian za pozwolenie na udostępnianie wizerunku, dostaną od nich film. Po spotkaniu i dogadaniu wszystkich szczegółów spotkaliśmy się dopiero w dniu ślubu. Współpraca była jak najbardziej pozytywna. Panowie choć dopiero zaczynają, posiadają naprawdę profesjonalny sprzęt i potrafili uchwycić najważniejsze momentu. Podczas ceremonii i samych zaślubin widziałam, że czasami wchodzili sobie z Panią fotograf w drogę, jednak wydaje mi się, że o kwestia obycia się i po kilku weselach nie będzie już z tym żadnych problemów. Ogólnie Panowie są mega mili, spokojni, potrafią zachować się w kościele, a do tego da się z nimi dogadać. Ceny nie podam (z wiadomych powodów), ale jeśli chcecie się dowiedzieć, albo po prostu chcecie zobaczyć ich dzieła to odsyłam do tej strony. A przy okazji linkuję Wam również nasz filmik. Zobaczcie jak wygląda efekt końcowy :)
Fotograf
Na koniec w sumie taka wisienka na torcie, bo to jej pracę pozostaną z nami na długie lata. Fotografa szukałam ja. Chciałam, aby zdjęcia były delikatne,delikatne i jeszcze raz delikatne. Lubię mocniejsze kolory i podciągnięty kontrast, ale na ślubie zależało mi na tej subtelności i pokazania magii chwili. Uśkę znalazłam na instagramie i od razu spodobały mi się jej prace. Spotkaliśmy się, dogadaliśmy szczegóły i spotkaliśmy się dopiero w dniu ślubu. Ceny nie napiszę, bo wiem, że cennik został zmieniony, jednak na stronie zastałam informację, że na rok 2019, ceny zaczynają się od 3 000 zł.
Jeśli chodzi o samą Uśkę to podczas ślubu i wesela nie była kompletnie widoczna. Robiła swoje, profesjonalnie, po cichu, tak żeby nikomu nie przeszkadzać. Ma jednak dziewczyna charakter, także jeśli coś jej nie pasuje to na pewno to powie ^^ Dostaliśmy pięknie odbitki z białym obramowaniem w drewnianym pudełku z logo firmy. Dodatkowo drewniany pendrive oraz piękny fotoalbum z wybraną przez nas okładką, zapakowany w specjalny woreczek. Wygląda to obłędnie i nawet jakbym chciała, to nie znajduję tutaj żadnych rzeczy do poprawki.
W dniu śluby wyszliśmy na jakieś 15 minut do pobliskiego lasku. Tam zrobiliśmy taką małą sesję plenerową. Był to pomysł Uśki i uważam, to za pomysł idealny. Chwila oddechu, rozmowy i piękna pamiątka. A nikt nawet nie zauważył, że przez chwilę nas nie było.
Po ślubie wszystko dogadywaliśmy przez maila. Gdyby nie moje częste opóźniania, spowodowane wyjazdami i nieodpisywaniem na wiadomości oraz liczne zmiany w albumie, to pewnie wszystko zrobilibyśmy szybciej :D Uśka jednak dzielnie znosiła moje poprawki i brak odzewu i uzyskaliśmy w końcu efekt, który zadowalał wszystkich.
Tak więc zdecydowanie jest to osoba godna polecenia. Robi to co lubi i wychodzi jej to naprawdę świetnie. Jeśli na pierwszym spotkaniu załapiecie fajny kontakt, to na pewno będziecie mieli mega pamiątkę z tego cudownego dnia.
Brak komentarzy