Sukienka ślubna
Znalezienie sukienki idealnej to nie lada wyczyn. Ile ja stron przejrzałam i ile inspiracji zapisałam to sama nie wiem. Chciałam coś prostego, skromnego, zwiewnego. I powiem Wam, że coś takiego znaleźć najciężej. Wszędzie pełno koronek, miliony warstw tiulu, gorsety, cekiny. I nie, nie uważam, że to brzydkie. Uważam, że to wszystko po prostu do mnie nie pasowało. Kobiety potrafią wyglądać w takich kreacjach obłędnie, ja czułabym się w nich zagubiona. Chciałam się czuć komfortowo, jak w zwykłej sukience, w której poszłabym na imprezę.Gdy propozycje z salonów, które oglądałam na stronach nie sprostały moim oczekiwaniom, poszłam do krawcowej. Tam Pani zaproponowała cenę około 1000/1500zł. Za dwie warstwy tiulu i prostą górę... Jak usłyszałam tę cenę to mnie zamurowało. Z ciekawości poszłam z mamą do sklepu z materiałami i okazało się, że za tą ilość materiału, która byłaby potrzebna na uszycie takiej właśnie sukni, wyniosłaby lekko ponad 200zł. Tak więc rozumiem, że biznes ślubny właśnie w taki sposób się kręci, ale uznałam, że tak duża kwota, za tak prosty krój, to przesada
W końcu trafiłam na Zalando. I tam los się do mnie uśmiechną i znalazłam pierwszą propozycję. Sukienka choć z koronką i plisami, była naprawdę prosta w porównaniu z innymi propozycjami Kosztowała około 400zł i kupiłam rozmiar M. Nie leżała w pasie idealnie, ale dzięki poprawkom krawcowej wszystko się dopasowało. To właśnie w niej miałam iść na swój ślub, jednak na kilka tygodni przed ślubem znowu weszłam na Zalando i moim oczom ukazał się ten ideał. Prosta, złamana biel, nieprześwitująca, bez koronek, tak jak mówili znajomi - komunijna :D Wiem, że wielu osobom może wydać się za prosta, ale ja czułam się w niej cudownie! Wymagała wyłącznie lekkiego skrócenia, aby lepiej pasować do płaskich butów, w których tańczyłam. Oprócz tego leżał idealnie i w biuście i w pasie. Kupiłam rozmiar S i miałam jeszcze trochę miejsca na duży obiad! Ją również dorwałam na promocji za jakieś 350zł - Mint & Berry. Ma przyjemny materiał i ślicznie układa się na dekolcie. W pasie jest wiązana, także można ją idealnie dopasować.
Kończąc już o sukience, bo jeszcze trochę przed nami. Propozycję prostą komunijną polecam Wam z całego serduszka, jest cudowna i cieszę się, że mogłam iść w niej do ślubu! Druga sukienka, koronkowa z plisami. Koniec końców w niej nie poszłam, ale za to właśnie w niej zrobiliśmy sobie nasze dwie poślubne sesje zdjęciowe. Prezentowała się naprawdę ładnie i była równie wygoda.
O bukiecie z poniższego zdjęcia pisałam w tym poście.
zdj. Uśka Fotografia |
Buty ślubne
Buty, tak jak sukienkę kupiłam na Zalando. Tutaj kierowałam się przede wszystkim opiniami innych kobiet. Czytałam, że buty są wygodne, nie spadają ze stopy i stanie w nich nie jest męczące. Wszystko się zgadzało. Butki ładnie przylegały do stopy i mimo mocnego szpica nic mnie nie uciskało. Mój rozmiar to standardowo 37 i tutaj zakupiłam ten sam. Kolor, a konkretniej teksturę jaką wybrałam do różowo-złoty brokat. Takie buciki księżniczki, o których zawsze marzyłam. I ktoś może pomyśleć, ale hola, jak to? Tutaj taka zwykła sukienka, a do niej takie szalone buty? A no tak! Zawsze marzyłam o butach księżniczki, to w końcu sprawiłam sobie takie na ślub. Czułam się w nich świetnie!Po kilku innych imprezach lekko starł mi się brokat ze szpiców. Nie jest to jednak mocno widoczne, dlatego na razie nic z tym nie zrobię. Gdy problem się pogłębi pewnie użyję po prostu odpowiadającego lakieru do paznokci i zamaluję.
Marka butów to Dorothy Perkins i niestety przejrzałam całe Zalando i aktualnie ich nie ma. Warto jednak zaglądać, bo z tego co czytałam na ślubnych grupach, to lubią na stronę powracać. Cena to z tego co pamiętam to około 70zł - kupione na przecenie
zdj. Uśka Fotografia |
Dodatki ślubne
Dodatki były dwa. Pierwszy z nich to gipsówka włożona w upięte włosy, a drugi to naszyjnik. Był on prezentem od mojego narzeczonego z okazji urodzin, które miałam w kwietniu. Kupił go w YES, ale wyboru dokonaliśmy razem. Wszystko dlatego, że suknia ślubna była tajemnicą i tylko ja mogłam stwierdzić, czy coś będzie do niej pasować :) Tak więc wybraliśmy naszyjnik bardzo delikatny z perełką na środku. Całość złota, bo to w złocie czuje się najlepiej. Prezentował się przepięknie z dekoltem, który miałam w tej sukience. Wciąż często go zakładam i do eleganckich i do bardziej luźnych stylizacji. Jego cena to 449zł - sklep.A i w sumie jeszcze trzeci dodatek, czyli obrączki ślubne. Tutaj jednak nie kupowaliśmy żadnych modeli, ponieważ mieliśmy swoje złoto. Przetopiliśmy je u jubilera, a model wybraliśmy najprostszy, lekko zaokrąglony.
Bielizna ślubna
Biustonosz kupiłam stacjonarnie w sklepie Marilyn. I bardzo się cieszę, że zrobiłam to stacjonarnie, bo Pani pomogła mi dobrać rozmiar idealny. Szukałam czegoś białego bądź beżowego. Dodatkowo potrzebowałam biustonosza, który podniesie piersi i będzie mało widoczny przy mostku (duży dekolt). Wybrałam ten model i wciąż jestem nim zachwycona! Nie ma ogromnych poduszek, czego wręcz nie znoszę. Nigdzie nie uciska, jest gładki, także mogę ubrać go dosłownie do wszystkiego. Po kilku miesiącach noszenia wciąż jest w stanie idealnym. Świetny do głębszych dekoltów, w tym do rozpiętych koszul. Kosztował 120zł, a można go znaleźć również w wersji czarnej.Co do majtek, to powiem szczerze. Nie obchodziły mnie przesądy z koronkami, czerwonymi elementami, czy 'czymś starym' :D Chciałam, żeby było mi wygodnie i żeby nie odarły mnie wewnętrzne części ud od tańczenia w gorącu. Wybrałam więc spodenko-majtki, czyli coś na wzór bielizny wyszczuplającej. Nie był to jednak konkretny model wyszczuplający (te są znacznie droższe), tylko zwykłe spodenki. Pod nie ubrałam mocniej wycięte majtki i tak bez otarć przetańczyłam całą noc. Komuś może się to wydać dziwne, ale często zdarzało mi się, że przy długim chodzeniu ocierała mnie koronka z majtek. I w sumie nie jest to zbyt przyjemny temat, ale taka natura :) Także jeśli macie taki problem i boicie się, że tę piękną noc mogą zepsuć małe otarcia - koniecznie zaopatrzcie się w te majciochy!
Paznokcie ślubne
Paznokcie na ślub malowałam sobie sama i użyłam zwykłego lakieru Golden Rose Rich Color #143. Nie chciałam robić hybryd, bo widziałam, że po weekendzie majowym od razu wrócę do pracy, a więc kolejnej zmiany koloru. Postawiłam więc na zwykły lakier, którym paznokcie pomalowałam na dwa dni przed ślubem. Nic się nie ukruszyły, pięknie się błyszczały no i kolor piękny, mój ulubiony od kilku miesięcy.Fryzura ślubna
Fryzurę miałam mieć wykonaną w Pracowni Fryzur Marlena Sobol. Niestety kilka tygodni przed ślubem, zostałam poinformowana, że osoba która miała mnie czesać wpisała sobie urlop. Tak więc zostałam bez fryzjera i to dość mocno poirytowana, ponieważ termin rezerwowałam na długo przed planowaną datą ślubu, Wtedy od razu zaczęłam dzwonić szukać i dzwonić do gliwickich fryzjerów, którzy jakimś cudem mieli jeszcze wolny termin. A z tym było naprawdę ciężko, data 4 maja była dość oblegana, ponieważ odbywały się wtedy nie tylko śluby, ale również komunie i inne weekendowe imprezy. W końcu udało mi się znaleźć Panią Martę, która miała jeszcze wolny termin na godzinę 6:00. I choć ślub miałam na 13:00, to i tak ogromnie się cieszyłam, że udało mi się kogoś znaleźć.Profil Pani Marty Sochy znalazłam na facebooku. Urzekły mnie jej upięcia i widziałam, że to będzie to. Umówiłyśmy się na fryzurę próbną, tylko jedną, bo od razu dostałam to na co liczyłam. Chciałam dość wysokiego upięcia, lekko opadającego z tyłu z warkoczem. Wszystko podpięte z tyłu, jakby w lekkim nieładzie. Wyszło pięknie już na próbnej, a w dzień ślubu doszła dodatkowo gipsówka i było idealnie. Fryzura trzymała się pięknie całą imprezę i nic mi się nie rozwaliło. Jedynie kosmyki wyciągnięte po bokach lekko się wyprostowały, ale sama nie pilnowałam się zbytnio, żeby tych włosów nie dotykać i nie dawać za ucho. Próbna fryzura kosztowała tyle co normalna. Nie wiem jednak jaki jest cennik i pewnie sporo może zależeć od długości włosów i wymyślności fryzury. Uważam jednak, że cena od 100 do 150zł jest ceną adekwatną.
zdj. Uśka Fotografia |
Makijaż ślubny
Makijaż robiła mi oczywiście przewspaniała Katarzyna Rudy-Konacka. Jej dzieła możecie oglądać na facebooku oraz instagramie. Sama na swoim profilu często udostępniam to co na mnie zmalowała, także możecie zobaczyć jak włada pędzlem i kolorami. Kasia oprócz mnie pomalowała również moją siostrę, teściową oraz szwagierkę. Ceny są różne w zależności od rodzaju makijażu, osób malowanych i dojazdy, bądź jego braku.Mój makijaż wytrzymał calutką noc. Wyłącznie raz byłam w toalecie poprawić pomadkę i lekko zmatowić czoło. Potem gdy było już późno, kompletnie nie zwracałam na to uwagi :D Nic ze mnie nie spłynęło, oko było w nienaruszonym stanie mimo łez, a doklejone kępki zeszły dopiero z nocnym demakijażem. Przed głównym makijażem miałam wykonany próbny, podczas którego całkowicie oddałam się Kasi. Widziałam, że dobrze zna moje oko i gust, także nie musiałam się o nic martwić. Dodatkowo dostałam jeszcze w małym pojemniczku pomadkę do poprawek podczas ślubu, co jest dość istotne, ponieważ już przy pierwszym posiłku (szczególnie rosole) potrafi się mocno zjeść.
zdj. Uśka Fotografia |
Brak komentarzy