Paleta cieni MORPHE stworzona we współpracy z Jaclyn Hill to na pewno propozycja obok której nie można przejść obojętnie. I tyczy się to zarówno wersji pierwszej jak i drugiej. Ja tej pierwsze nigdy nie miałam możliwości przetestować, ale drugą już tak i zaraz Wam powiem, czy jest to propozycja, którą warto mieć w swojej kolekcji.
POLECAM: Recenzja palety BOHEMA lamakeupebella & GLAM SHOP
Paleta Jaclyn Hill VOLUME II
Paletka jest wykonana naprawdę świetnie. Wszystkie elementy są idealnie sklejone, a klej nie jest widoczny na kartonie, z którego w całości wykonana jest paleta. Cienie są gładkie i równo odlane. W palecie mieści się ich 35 i są to cienie o różnym wykończeniu. Jej cena jest różna w zależności od tego, gdzie ją kupujemy. Ja swoją dostałam od męża na dzień kobiet, także nie jestem w stanie powiedzieć ile dokładnie kosztowała.
Warto wspomnieć o tym, że paleta nie ma lusterka. Dla niektórych to minus, ale moim zdaniem przy tak dużych paletkach lusterko tylko generuje dodatkowe koszty i od razu paleta robi się cięższa. Uważam więc, że rezygnacja z lusterka jest tutaj jak najbardziej na plus. I tak większość osób maluje się do lusterka stojącego lub lustra na ścianie. Jeśli jednak zawsze korzystacie z tego w palecie to na pewno musicie przy zakupie wziąć pod uwagę jego brak.
To co jest jeszcze istotne, szczególnie dla makijażystek, to to że wieczko palety nie wykręca się do tyłu. Paleta może leżeć jedynie na prosto, także trzymanie jej w ręce i malowanie klientki może być dość problematyczne. Zdecydowanie łatwiej korzystać z niej, gdy jest położona na biurku/blacie. Ja osobiście bardzo lubię 'wykręcać' paletki, bo po prostu łatwiej mi je wtedy trzymać.
Pigmentacja i blendowanie
Jeśli posiadamy podstawowe umiejętności blendowania, to stwierdzimy, że cienie z tej paletki blendują się po prostu same. Można je z łatwością budować i nakładać jeden kolor na kolejny. Cienie z powieki nie znikają. Praca z nimi to czysta przyjemność. Są miękkie, nie osypują się i nie tworzą plam. Przy nabieraniu na pędzel mogą lekko pylić, ale nie zauważyłam większego zabrudzenia paletki. Ogromny plus za to, że kolory po prostu się od siebie różnią. Gdy nałożymy fiolety z palety obok siebie, to będziemy mieli pewność, że każdy z nich da nam inny efekt i nie zblenduje się w jedną, bliżej niezidentyfikowaną całość.
Po zrobieniu swatchy na dłoni byłam lekko przerażona. Fiolety i różne posiadają tak mocną pigmentację, że nie byłam w stanie domyć ręki, nawet płynem dwufazowym. Na szczęście nałożone na powiekę, gdzie wcześniej położyłam korektor, a całość ugruntowałam pudrem, wszystkie cienie domyły się idealnie.
POLECAM: Recenzja palety 5th sense Pierre Rene
Nie miałam możliwości użyć jeszcze wszystkich cieni z tej palety, ale po użyciu większości z nich stwierdzam, że każdy pojedynczy jest naprawdę świetnej jakości. Oprócz cudownego żółtego No Joke, nasyconego koralu Positivi-Tea i mocnego różu Tipsy Girl, urzekł mnie fioletowy cień błyszczący A Moment, który nałożony na ruchomą powiekę dał piękny efekt głębi oraz drugi cień od góry, czyli I'm In It. To delikatna biel z lekką poświatą. Nałożony w kąciku oka i zmieszany z odrobiną fioletu dał oszałamiający efekt, który mam ochotę powtarzać przy każdym makijażu.
Cienie utrzymują się na oczach idealnie od aplikacji, aż do demakijażu. Jeśli dobrze przygotujemy powiekę, to naprawdę nie musimy martwić się o to, że się zetrą, albo wejdą w załamanie powieki. To jedne z najlepszych jakościowo cieni, na których było mi pracować.
POLECAM: Paleta Lime Crime Venus II
Paleta warta zakupu
Przyznam szczerze, że osobiście nie zdecydowałabym się na zakup tej
paletki. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do propozycji z ogromną ilością
kolorów. Jednak jak pierwszy raz po nią sięgnęłam to po prostu się
zakochałam. Miałam ochotę dokładać kolejne kolory i sprawdzać jak będą
się ze sobą łączyć. To naprawdę uzależniające! Myślałam, że przy tak
ogromnej ilości kolorów po prostu nie będę miała pomysłu na makijaż i w
końcu zdecyduję się na coś zwykłego. Jednak kolory w palecie są tak
dobrze skomponowane, że naprawdę nie da się poprzestać na
monochromatycznym makijażu.
Wiem, że nie jest to propozycja dla każdego, ale jeśli macie w planach zacząć kombinować z makijażem kolorowym, to tutaj znajdziecie naprawdę większość kolorów, które będą Wam do tego potrzebne. Dodatkowo mamy tu bardzo podstawowe cienie takie jak beż, brązy, czy czerń, dlatego nawet do makijaży delikatnych sprawdzi się świetnie. Ja jestem w niej zakochana i z czystym sumieniem stwierdzam, że aktualnie jest to moja ulubiona paleta do robienia kolorowych makijaży, którą posiadam w swojej kolekcji. Wydaje mi się, że żadna z fanek koloru nie będzie nią zawiedziona.