Testowałam już wiele 'czarnych' maseczek, ale dopiero tołpa zadziałała w taki sposób, że postanowiłam napisać o niej więcej. Dodatkowo jej opakowanie idealnie wpisuje się w aktualne trendy, dlatego oprócz recenzji pojawiło się również drobne zdobienie na paznokciach. Zapraszam do lektury.
Tołpa maska czarny detox, przeznaczona do skór mieszanych, tłustych, z niedoskonałościami, trądzikiem oraz (o dziwo) do skóry wrażliwej. To bardzo mnie zachęciło, ponieważ moim zdaniem dobra maska z węglem i glinką, ma oczyszczać, a nie podrażniać naszą skórę.
Jej zadaniem oprócz głębokiego oczyszczenia jest redukcja niedoskonałości, pochłanianie sebum, detoksykacja oraz zwężenie rozszerzonych porów. Ja postanowiłam zastosować ją tak jak zawsze przy mojej złuszczająco-oczyszczającej rutynie, czyli po peelingu. Wtedy wiem, że skóra jest dokładnie oczyszczona i maska ma pełne pole do popisu. Trzymałam ją 10 minut, czyli tyle ile zaleca producent i zmyłam delikatnie letnią wodą. Skóra nie była podrażniona oraz nie czułam wysuszenia. Pory były widocznie zwężone i odczuwalne było mocne oczyszczenie. Niedoskonałości nie zniknęły, ale gołym okiem było widać, że skóra jest w lepszej kondycji. Po prostu czułam, że pozbyłam się z niej wszystkich brudów, które powodowały w późniejszym czasie powstawanie wyprysków.
Producent zaleca stosowanie maski 2-3 razy w tygodniu. Ja zdecydowanie odradzam. Nie jest to mocna maska, jednak na tyle mocna, że raz na tydzień/dwa, spokojnie wystarczy. Ja tak jak wspominałam wcześniej wykonuje demakijaż, peeling, a później nakładam to cudo. Gdy maska przeschnie spłukuję, a później nakłam krem nawilżający. Po takim oczyszczeniu skóra powinna mieć czas na regeneracje, dlatego zalecam dłuższą przerwę.
Jeżeli macie problem z niedoskonałościami, grudkami i częstym pojawianiem się wyprysków, oczywiście trzeba zadbać o dietę i skonsultować się z dermatologiem, jednak jako pomoc przy codziennej pielęgnacji, ten produkt sprawdza się świetnie. To moja najlepsza czarna maska jaką kiedykolwiek testowała, a testowałam ich naprawę wiele. Oczywiście są mocniejsze odpowiedniki, ale u mnie problemem jest też duża wrażliwość skóry, dlatego nie mogę pozwolić sobie na bardzo mocną ingerencję. Ta maska nie dość, że świetnie działa, to jeszcze pięknie wygląda, dlatego jak najbardziej polecam.
Tołpa ostatnio mnie zaciekawiła, mają coraz więcej kosmetyków - czas chyba wypróbować więcej <3
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie: https://natkaopowiada.blogspot.com <3
maseczka mnie zainteresowała, ale moją uwagę bardziej skupiły Twoje paznokcie:P
OdpowiedzUsuńPaznokcie piękne, a z maski korzystałam już kilka razy i jest super :)
OdpowiedzUsuńJa znałam wcześniej ten peeling enzymatyczny z owocami (wąchałaś go? cudownie pachnie *.*) i mega się ucieszyłam z niego! Jednak tej maski jeszcze nie odpakowałam, teraz nie mogę się doczekać! ;D
OdpowiedzUsuń