Choć lakierów Pierre René mam naprawdę dużo, dziś postanowiłam sięgnąć po te same dwa kolory co przy ostatnim zimowym zdobieniu (link). Czemu? Aby pokazać, że nie potrzeba ogromnej kolekcji, aby tworzyć naprawdę różne stylizacje. Wiem, że wiele z moich czytelniczek nie posiada obszernej gamy kolorystycznej i kilku odcieniu zieleni/różu na każdą okazję.
Pomysł na te paznokcie znalazłam na Pintereście. Tutaj odsyłam Was do wzorników, którymi kierowałam się podczas malowanie (link). Bardzo spodobała mi się ta propozycja ze względu na prostotę i delikatność. Mimo użycia czarnej farbki całość jest bardzo świeża i czysta, także patrząc na paznokcie od razu wiemy o co chodzi.
Na próbniku jako tło widniał kolor biały, a same serduszka były krwisto czerwone. Ja postanowiłam całość trochę załagodzić i wybrałam kolory pastelowe Pierre René.
Wzór malowałam na zmatowionym kolorze, tak aby linie się nie rozjeżdżały. Zaczęłam od delikatnego konturu, potem domalowałam serduszka, a na koniec pogrubiłam linie i domalowałam obrysy serc. To już praca dość precyzyjna, ale pamiętajcie, że przy malowaniu hybrydami możemy pozwolić sobie na drobne poprawki.
Pędzelek, którego użyłam pochodzi z Aliexpress. Jest bardzo krótki i bardzo cieniutki. Produktami żelowymi maluje się nim dobrze, ale przy farbkach rozcieńczanych wodą kompletnie się nie sprawdza. Niedługo napiszę o nim osobny wpis, bo wydaje mi się, że warto przyjrzeć mu się bliżej (szczególnie, że jego cena jest naprawę niska!).
Brak komentarzy