Tą propozycją z odjeżdżającym bałwankiem pragnę zakończyć zimowe zdobienia i w końcu zająć się moją ulubioną porą roku, czyli wiosną. No bo w końcu ile można nosić śnieżynki i zimne kolory. Czas na kwiatuszku, ptaszki i moje ukochane pastele. Już nie mogę się doczekać!
W dzisiejszym zdobieniu najważniejsza jest płytka. To zimowo-świąteczna propozycja od Born Preety o numerku BP-R001 (link). Znajdziemy na niej śnieżynki, bombki, słodkiego bałwanka, pingwinka i coś jakby reniferka (?). Dodatkowe propozycje, które przyznam szczerze, nie wiem czy na paznokcie bym nałożyła, to Mikołaj w krótkich spodenkach zjeżdżający chyba na deskorolce oraz głowa Mikołaja w formie czaszki. Niesmaczne i nieładne. Takie jest moje zdanie i naprawdę nie rozumiem dodania takiej propozycji na tak uroczo zapowiadającą się płytkę.
Płytka sama w sobie jest dobrze wykonana. Wszystkie wzory odbijają się prawidłowo, nawet te drobne. Do odbijania używałam stempla JUMBO oraz lakierów od B. loves plates, w tym błękitnego cuda, którego recenzję możecie przeczytać tutaj. Bałwanka kolorowałam jeszcze na stemplu i naniosłam go na wcześniej zrobioną górkę z białego lakieru. Śnieżynki bez kolorowania od razu powędrowały na płytkę i prezentowały się naprawdę ładnie.
Jeśli chodzi o ogólną ocenę płytki, to jak za tę cenę jest naprawdę w porządku. Z drugiej jednak strony uważam, że jest wiele więcej ładniejszych i funkcjonalniejszych świąteczno-zimowych propozycji (link), które ceną kompletnie od niej nie odbiegają. Tutaj odbiór bardzo psują mi pojedyncze wzory, które nawet pokolorowane nie będą prezentować się za dobrze. Środkowa część śnieżynek układająca się w formę choinki jest najlepszym elementem płytki, ale zniechęcające jest 'wyciąganie' z wzoru niepotrzebnych elementów takich jak bombki czy renifery. Nie jest to moim zdaniem propozycja płytki, która spodoba się każdemu. Jednak jeśli podoba Wam się choć kilka wzorów, to za taką cenę spokojnie możecie się w nią zaopatrzyć.
Do wykonania użyłam:
- błękitny - Rimmel #052 Blue Baby,
- różowy - OPI #Rice Rice Baby (recenzja),
- stemple - B. loves plates.
Brak komentarzy