Nie dość, że piękna na zewnątrz, to jeszcze chowa takie cuda w środku. Zapraszam na recenzję paletki MIYO Insta Glam, która powstała we współpracy z instagramerką i vlogerką BeautyVTricks.
Cena
palety to niecałe 60zł, a ja dorwałam ją w promocyjnej cenie za lekko
ponad 50. Jest to limitowana edycja, która mam nadzieję wejdzie do
stałej oferty, bo szkoda byłoby pożegnać się z takim cudem na zawsze.
Cienie są sporych rozmiarów i jest ich aż 15. Dodatkowo po lewej stronie
znajduje się spore, naprawdę dobre jakościowo lusterko. To wszystko
sprawia, że cena jak za taką paletę jest naprawdę niska i aż żal było
jej nie kupić.
Użyte cienie: Callla, Daphne, Hazel, Dahlia, Cocoa, Marigols, Bat Flower. |
Przyznaję, że wcześniej nie śledziłam instagrama Vanessy (już oczywiście to nadrobiłam!), dlatego zakup palety nie był spowodowany sympatią do autorki, a tym co zobaczyłam w środku. A pierwszy raz środek zobaczyłam u Adrianny Grotkowskiej i wtedy po prostu przepadłam. Mimo, że nigdy nie słyszałam za dużo o cieniach MIYO, to to co zobaczyłam w filmie po prostu mnie urzekło. Widziałam, że musi być moja i tak też się stało.
Najbardziej w palecie zachwycił mnie dobór cieni, który moim zdaniem jest po prostu idealny. Jasny beż świetny pod łuk brwiowy. Jasne brązy w załamanie i ciemniejsze w zewnętrzny kącik. Do tego czarny do przyciemnienie linii przy rzęsach i metaliczne cienie, które po prostu robią całą robotę. No a żeby tego było mało, mamy tutaj kolory, które po prostu aż proszą się o wykorzystanie i odrobinę szaleństwa. To wszystko tak pięknie się ze sobą komponuję, że naprawdę mam ochotę sięgać po nią codziennie. Kompletnie nic jej nie brakuj!
Dodatkowy atut to glitter znajdujący się po lewej stronie na górze. W pierwszym momencie myślałam, że to zwykły opalizujący cień. Potem go dotknęłam i formuła absolutnie nie naprowadziła mnie na to jak ten cień będzie wyglądać na oku. Jego konsystencja o dziwo jest sucha, a to jak przykleja się do powieki to jakiś kosmos! Można kłaść go na wszystko, a on i tak się przyklei. Nanosiłam go już na środek powieki, na cienie, w kąciku oka oraz samodzielnie. Zawsze wygląda pięknie i zawsze trzyma się aż do momentu demakijażu. To jedno z najpiękniejszych świecidełek jakie posiadam.
Cienie lekko się osypują, jednak nie przeszkadza to w pracy na oku. Mimo, że na początku zrobiłam cały makijaż twarzy, to osypanych drobinek było tak mało, że wystarczyło jedno pociągnięcie czystego pędzla, żeby się ich pozbyć. Metaliczne cienie najładniej wyglądają nakładane palcem, albo płaskim pędzelkiem na klejącą bazę.
Kolory pięknie w siebie przechodzą i spokojnie można budować ich intensywność. Jest to ogromny plus, ponieważ spokojnie robiłam makijaż jednym cieniem, nakładając go wyłącznie w zewnętrznym kąciku trochę więcej.
Wykonywanie makijaży tą paletą to naprawdę czysta przyjemność. Mam w niej wszystko, dlatego przy wykonywaniu sięgam tylko po nią. Wiele palet jest niepełnych i zawsze musiałam sięgać po dodatkowe produkty. Tutaj jest wszystko co potrzebne, a nawet więcej, dlatego bardzo lubię z nią eksperymentować. Cena też jest naprawdę atrakcyjna, dlatego jeśli jeszcze nie posiadacie tej palety, to naprawdę z całego serca polecam się w nią zaopatrzyć. Obiecuję, że nie będą to zmarnowane pieniądze :)
Ta paleta jest absolutnie piękna. <3
OdpowiedzUsuń